Oboje możecie przestać się tu kłócić, widzimy, że akumulator HV się nie spalił, jest pod siedzeniami kierowcy/pasażera, a przednia połowa vana wygląda na raczej niespaloną w porównaniu z tyłem, a pożar rozpoczął się z tyłu. Biorąc pod uwagę, że większość pożaru miała miejsce z tyłu, podejrzewam przebicie zbiornika paliwa, a następnie zapłon oparów przez iskry zderzenia. To dosłownie może się zdarzyć każdemu samochodowi benzynowemu na drodze i założyłbym się, że NHTSA już to bada, a nawet próbuje to odtworzyć, aby zobaczyć, czy mogą to rozgryźć. Jeśli ktoś patrzył, gdzie jest zbiornik, jest tam dość ciasno i nie trzeba by było wiele deformacji, aby włożyć do niego coś ostrego. To plastikowy zbiornik i powinien się odkształcić zamiast pęknąć, ale w kolizji różne rzeczy się zdarzają.
To powiedziawszy, maleńki akumulator z tyłu wcale nie jest tak gęsty energetycznie, jestem prawie pewien, że to grupa35 AGM i ma około 400 CCA (mogę sprawdzić). Mógłbym to przeliczyć na waty lub amperogodziny, ale chodzi o to, że w przypadku uderzenia w tył akumulator prawdopodobnie pęknie i straci elektrolit, zanim będzie mógł wywołać pożar, i powinien być izolator/płytka przymocowana do górnej części akumulatora (jak u mnie), aby zapobiec zwarciu, jeśli jakimś cudem się tam poturla. To powiedziawszy, cieszę się, że wszyscy są w porządku i wyszli bez poważnych obrażeń i będę szukał dochodzenia NHTSA. To jest tak nowe, że w ogóle nie jest zamieszczone na ich stronie.